poniedziałek, 28 marca 2011

Copacabana,Isla del Sol, Boliwia

Po powrocie z Rurre zabawilismy jeszcze jeden dzien w La Paz.. przedluzylismy nasze wizy (tak na wszelki wypadek), zakupilismy kilka drobiazgow, trafilismy na zamieszki, ktore sa chyba norma w Boliwii, zaopatrzylismy sie w zapas bananowych chipsow na droge i wyruszylismy do Copacabany..nie mylic ze slynna plaza w Brazylii! tym razem podroz busikiem byla czysta przyjemnoscia :) po dotarciu na miejsce spotkalismy wlascicielke hostelu Sonia, ktora fundowala wszystkim chetnym taksowke do swojego hostelu.. podroz trwala minute ale w koncu ulotka glosila ´´dojazd z dworca gratis`` wiec trzeba sie bylo wywiazac.. troche inaczaczej miala sie sprawa z dojazdem do dworca, ktory tez rzekomo byl gratis.. bylismy przyjemnie zaskoczeni warunkami w hostelu, czysciutko, przytulnie, taras widokowy na jezioro Titicaca.. dostalismy pokoj z prywatna lazienka w ktorej nawet byla ciepla woda :) w hostelu byla mozliwosc zrobienia prania wiec oddalismy z przyjemnoscia nasze ublocone po dzungli ubrania. Nastepnego dnia po przyjezdzie wyruszylismy na Isla del Sol (Wyspa Slonca) zobaczyc miejsce narodzin inkaskich bogow oraz ruiny swiatyni. Wszyscy bardzo zachwalali to miejsce wiec postanowilismy zostac tam na noc. Jednak dzien nie zaczal sie zbyt pomyslnie.. nasza lodka wlekla sie najbardziej ze wszystkich i dotarla na miejsce grubo po zapowiadanym czasie.. na wstepie skasowali nas za pierwszy odcinek szlaku Inkow i wejscie do muzeum, ktore bylo malym pokoikiem z kilkoma zakurzonymi figurkami. Po kilkunastu minutach marszu doszlismy do ruin, oltarza, swietej skaly.. tutaj przewodnik (ktory twierdzil ze eukaliptusy przybyly do Peru z Europy) nas pozegnal i zainkasowal po 10 boliwianow. idac dalej szlakiem, srednio co godzine mijalismy jakas ``boleterie`` w ktorej kazano nam placic za kolejne odcinki szlaku.. zaczelo sie to robic coraz bardziej irytujace.. gdy dotarlismy w koncu do poludniowej czesci wyspy wydalismy juz cala kase przeznaczona na noclegi.. ale i tak po 3 godzinnym slono oplaconym spacerku nie bylismy w nastrojach na zostawanie tu na noc..zgodnie stwierdzilismy ze wracamy do Copacabany, Piotrek poszedl kupic bilet powrotny, co tez nie obylo sie bez nerwow, bo ceny byly dwa razy wyzsze niz te o ktorych mowila agencja.. w koncu udalo sie troche wytargowac, dostalismy jakis zuzyty bilet na ekstra lodke poza normalnym rozkladem jazdy..to wszystko wygladalo bardzo podejrzanie.. ostatecznie zapakowalismy sie na wczesniejsza ``rozkladowa`` lodke (i cale szczescie bo ta extra nigdy nie wyplynela) i na jednym silniku (drugi sie popsul) dowleklismy sie do miasta.. sama wyspa jest i moze urocza ale nasza wyprawe na Isla del Sol wpisujemy na liste ´´nigdy wiecej´´, zaraz obok jaskini z rekami..na poprawe nastrojow wieczorem wybralismy sie do restauracji (to chyba pierwszy raz na tej wyprawie) posmakowac slynnego Titicacowego trucha (czyli pstraga) troche sie naczekalismy ale bylo warto, restauracja Kala Uta serwuje przepysznego pstraga z lokalnymi dodatkami (tutejsza kukurydza gigantka, boliwijski bob, slodkie ziemniaki, kasza quinua.. wszystko pycha!) z pelnymi brzuchami, szczesliwi, wrocilismy do hostelu. Obejrzelismy z naszego tarasu zachod slonca nad jeziorem Titicaca i poszlismy spac.. Nastepnego dnia mielismy pozegnac sie z Boliwia, w ktorej mozna kupic na targu bulki, makaron i ser domowej roboty, wypucowac buty na ulicy za 1 boliwina i przezyc niezapomniana jazde autobusem .. z Boliwia, ktora usmiecha sie pelna buzia, najczesciej bez gornych jedynek :)

szlakiem Inkow na Isla del Sol

oltarz i chetny udzielic blogoslawienstwa ``potomek Inkow``

nasz przewodnik i Swieta Skala  (podobno przypominajaca pume)

ruiny inkaskie

boleteria

poludniowy kraniec wyspy

a to jeszcze La Paz

na ulicy mozna kupic doslownie wszystko


 mozna tez przepisac dokumenty na maszynie :)

swiezy sok z pomaranczy za 50 gr






2 komentarze:

  1. A w Polsce świeży sok z pomarańczy 200ml ponad 3zł! I owa świeżość pozostawia wiele do życzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. dlatego my pijemy jak tylko jest okazja.. sok z zielonych pomaranczy :)

    OdpowiedzUsuń