czwartek, 19 maja 2011

San Agustin, Kolumbia

Udalo sie nam za jednym zamachem dotrzec z Pasto do San Agustin. Po tym jak jakims cudem calo dojechalismy do Popayan (to ze wyprzedzalismy 3 ciezarowki na raz na zakrecie i podwojnej ciaglej juz nie robilo na mnie wrazenia ale zeby w tym czasie kierowca jeszcze rozmawial trzymajac w jednej rece tel a druga wymachujac.. pobil tym nawet ekwadorczykow!) gdy zajechalismy do Popayan mialam juz tak dosyc kolumbijskich autobusow ze z przyjemnoscia myslalam o pozostaniu na noc w tym miasteczku, jednak okazalo sie ze mozemy jeszcze tego samego dnia dojechac do San  Agustin, ktory byl naszym celem wiec ostatecznie wcisnelismy sie w kolejny tylko duzo mniejszy autobusik, do ktorego kierowca prawie wrzucil nas razem z plecakami krzyczac ze juz odjezdzamy.. autobus wyjechal z dworca, zrobil koleczko na rondzie i wrocil na dworzec dokladnie w to samo miejsce z ktorego odjezdzalismy.. tam odstalismy pol godziny po czym znowu wyjechalismy na rondo.. tym razem zatrzymalismy sie zaraz za rondem czekajac na drugiego kierowce, ktory po kilkunastu minutach przybiegl z dworca.. nasza cierpliwosc na tym wyjezdzie bywa wystawiana na ciezke proby :) kreta wyboista droga, przy bardzo glosnej latyno muzyce, dojechalismy na noc do celu. Autobus zostawil nas przy drodze 5 km od miasteczka.. troche zaskoczeni wysiedlismy w srodku niczego.. na szczescie podstawili nam taksowke, ktora za darmo zawiozla nas do miasta, zaproponowala (niby najtanczy) hostel i zaoferowala wycieczke po ruinach nastepnego dnia.. kierowca wydawal sie wiarygodny, a wizja zobaczenia wszystkich kamiennych ludzikow nie do odrzucenia przez Piotrka, wiec nastepnego dnia rano ruszylismy w trase.. Zaczelismy od zobaczenia rzeki Magdaleny, potem dwoch miejsc, w ktorych odkryto groby strzezone przez kamienne posagi, potem najwyzszy kolumbijski wodospad..w drodze do wodospadu zostalismy osaczenie przez dzieciaki probujace, oczywiscie odplatnie, opowiedziec nam historie tego miejsca.. potem obiadek.. typowy kolumbijski, ryz, smazone banany, fasolka na slodko i dla jedzacych kawal miecha..przy obiedzie okazalo sie ze plan wycieczki nie obejmuje najwaznijeszego i najbardziej znanego parku archeologicznego San Agustin i ze jesli chcemy go zobaczyc musimy sie ostro sprezac bo zaraz zamykaja.. kierowca wcisnal gaz do dechy i za pol godz wbiegalismy do kasy parku blagajac zeby nas jeszcze wpuscili.. w ekspresowym tempie zobaczylismy reszte kamiennych ludzikow i wsiadalismy w busa zeby zdazyc na nocny autobus do Bogoty. Mielismy jeszce w planach zalapac sie na niedzielna msze ale znowu zle nam podano godzine.. zastanawiam sie jakim cudem kosciol w niedziele jest pelen ludzi skoro nikt nie wiem o ktorej jest msza? kupilismy jeszcze na droge lokane wypieki i zapakowalismy sie do wyjatkowo czystego i wygodnego autobusu..


w drodze do San Agustin

Magdalena nad rzeka Magdalena

jedno ze wzgorz na ktorych odkryto groby









w parku San Agustin

najwyzszy z kamiennych posagow
Salto del Tugela, najwyzszy wodospad w Kolumbii

w drodze nad wodospad



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz