środa, 16 lutego 2011

Valparaiso, Chile

Wrocilismy do Santiago z Choshuenco z plecakiem w polowie mokrych a w polowie uwedzonych rzeczy. Nawet nie bylo czasu na wypakowanie, szybki prysznic i lecimy.. przed hostelem czekal juz na nas Pablo, ten sam ktory wiozl nas niegdys na lodowiec Perito Moreno.. Pablo i Soledad mieszkaja w Santiago i bylo nam bardzo milo ze chcieli sie z nami znowu spotkac. Do tego zaproponowali nam wspolne zwiedzanie okolicy. Niedzielnym rankiem, niestety bez Soledad, ruszylismy do Valparaiso. Po drodze moglismy podziwiac chilijskie winnice pieknie usytuaowane na wzgorzach. Nasze zwiedzanie rozpoczelismy od kurortu Viña del Mar, miejsca wypoczynku Chilijczykow z Santiago. Zrobilismy rundke wokol plazy, zatrzymalismy sie na kilka zdjec i ruszylismy dalej. Trudno nawet zauwazyc gdzie konczy sie Viña a zaczyna Valparaiso. Dojechalismy na miejsce, zaparkowalismy samochod, zlapalismy w locie po kubeczku mote i ruszylismy piechotka przez miasto. Valparaiso to niegdys wazne miasto portowe Chile, jednak po otwarciu kanalu panamskiego i trzesieniu ziemi nieco podupadlo. To tez siedziba chilijskiego parlamentu (tylko pozazdroscic miejscowki :) Miasto bardzo specyficzne bo zbudowane na skalistych wzgorzach, kolejne poziomy miasta sa polaczone ze soba bardzo stromymi schodami. Zeby oszczedzic sobie wchodzenia mozna skorzystac z jednej z wielu kolejek, ktore kursuja miedzy dolnym i gornym miastem. Jest to ciekawe przezycie bo wagoniki sa z poczatku XX w, wpuszczaja do srodka tylko po 6 osob, kolejka wjezdza po torach po niesamowicie stromym zboczu wydajac przy tym odglosy jakby sie miala rozsypac. Domy w Valparaiso sa bardzo kolorowe i czasem wiszace nad przepascia, podlaczone do slupow ogromna iloscia grubasnych kabli, w gornej czesci miasta waskie klimatyczne uliczki, piekne widoki na zatoke i..kolejny dom Nerudy. Piotrek nie mogl przepuscic okazji i zaciagnl nasza trojke na zwiedzanie. Dom bardzo ciekawy choc podobny do tego w Santiago. Tym razem korzystajac z nieuwagi ochroniarza udalo nam sie zrobic kilka zdjec. Piotrek chyba odnalazl w Nerudzie wielka inspiracje bo planuje odwiedzic jeszcze trzeci dom! 2 godz drogi od Santiago w miejscowosci Isla Negra. Ja mam tylko nadzieje ze nie przeniesie tych inspiracji na nasz dom bo to by oznaczalo drewnianego konia wycietego z karuzeli dla dzieci na srodku salonu. Po przedeptaniu co ciekawszych miejsc w Valp zostalismy zaproszeni na lunch. Pablo wybral urocza resturacje z tarasem na zatoke. Nie czesto zdarza nam sie jadac w takich miejscach podczas naszej podrozy wiec chlonelismy te chwile z wielka wdziecznoscia.. Wykorzystalismy okazje i  poprobowalismy chilijskiej kuchni, ja zamowilam jakas papke z kraba a Piotrek kalmary w sosie (lekko przypominajacym bloto) z ryzem. O dziwo wszystko bardzo nam smakowalo! Do tego chilijskie winko i piekny widoczek, urocze zakonczenie dnia w Valparaiso. W blogich nastrojach zapakowalismy sie do samochodu i ruszylismy w droge powrotna do Santiago. Az zal sie bylo rozstawac ale obiecalismy sobie jeszcze sie spotkac! albo w Chile albo w Polsce :) Pablo dziekujemy za wspanialy dzien w Valparaiso!!

Troche sie zasiedzielismy w tym Santiago.. czas ruszac naprzod! nastepny przystanek Calama.. mial byc San Pedro de Atacama ale znalezlismy bardzo tanie bilety do Calamy (pewnie dlatego ze to ostatnie dwa miejsca, i znowu przy toalecie) a stamtad juz tylko godzinka drogi do San Pedro. Wyruszamy dzis wieczorem, zabieramy pojemnik osmiornicy z ryzem ´´ po japonsku´´przyrzadzonej przez Piotrka (maslanek podpatrzyl  jednego dnia w hostelu Japonczykow przygotowujacych gulasz z osmiornicy i nastepnego dnia przybiegl z 3 razy wieksza osmiornica, ktora jemy juz od 2 dni.. ;) ja jeszcze przez wyjazdem przynioslam Scottowi ptaszka do hostelu :) biedak nie moze latac i probowal uciec od mlodego psiaka ktory mial swietna zabawe ganiajac sie z nim po calej ulicy..teraz ptaszyna wedruje sobie po hostelu..zeby tylko nikt jej nie rozdeptal.. dobra lece robic kanapki na droge, na wypadek gdyby jednak osmiornica nie wystarczyla ;)



Pablo! muchas gracias por todo!

dom slawnego architekta w Viña del Mar


Valparaiso
podroz wagonikiem
wyzsze partie miasta
zamiast kolejka mozna schodami

to sie nazywa dom budowany na skale


dom Nerudy

widok z domu Nerudy


obiadek :)


2 komentarze:

  1. Gratuluje odwagi z obrobka tej osmiornicy!
    Z daleka wyglada paskudnie ;))) Choc wiem, ze smakuje dobrze.
    Pozdrawiamy cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  2. wielkiej obrobki nie bylo, Piotrek pokroil w plasterki i do gara.. ja ucieklam z kuchni na ten czas :) ale nie stalismy sie wielkimi fanami osmiornicy po japonsku..

    OdpowiedzUsuń