piątek, 18 lutego 2011

Calama, kopalnia Chuquicamata, Chile

Tego posta tak jak obiecalam dedykuje Scottowi! gdyby nie on nie zdazylibysmy na autobus i nie siedzielibysmy teraz w Calamie. Scott you are our hero!! Jak zwykle wyszlismy z hostelu troche pozniej niz planowalismy ;) Scott towarzyszyl nam w drodze do metra bo chcielismy mu oddac karte na przejazdy, ktora ktos potem moglby uzyc. Metro juz stalo na peronie a my zegnalismy sie w pospiechu ze Scottem gdy on nagle zapytal czy wiemy z ktorego terminalu mamy jechac. My ze tak bo wczesniej sprawdzilismy sobie wszystko czujac ze potem nie bedzie czasu na szukanie :) Scott zdazyl tylko krzyknac zebysmy jechali na jakis inny terminal ale bylo za pozno na objasnienia, popedzilismy do metra.. Stoimy i czekamy dluzsza chwile na zamkniecie drzwi, gdy nagle Scott wpada do naszego wagonu. ``musialem z wami jechac, to metro czekalo zebym do niego wsiadl, zaloze sie ze nie wiecie gdzie macie jechac`` Faktycznie, okazalo sie ze w Santiago sa 3 terminale autobusowe a my wybieralismy sie do tego, z ktorego autobusy jada na poludnie..nr platformy by sie zgadzal ale nie znalezlibysmy tam naszego autobusu..Scott pracowal kilka lat na terminalach wiec zna je jak wlasna kieszen, wysadzil nas na wlasciwej stacji metra i swoimi skrotami zaprowadzil pod sam autobus.. mielismy 5 min do odjazdu! Zapakowalismy sie do srodka wciaz nie mogac uwierzyc co wlasnie sie stalo..Scott zostal okrzykniety naszym aniolem! a nam potwierdzila sie zasada ze nie powinno sie niczego marnowac :) recykling karty na metro dlugo pozostanie w naszej pamieci..
Do Calamy przyjechalismy po 24 godz jazdy niesamowicie umordowani..byl wieczor, zadnej informacji o noclegach.. dobrze ze choc kafejka internetowa byla czynna, ja przeszukiwalam informacje o noclegach, Piotrek poszedl sie zorientowac jak wyglada sprawa autobusow do San Pedro. Podczas moich poszukiwan trafilam na blog pewnego Polaka, ktory 2 razy probowal dostac sie do kopalni, ktora jest tutejsza jedyna atrakcja, z marnym skutkiem, podobno wielka dezinformacja, nikt nic nie wie i ogolnie szkoda zachodu.. my planowalismy sie tam wybrac nastepnego dnia, jednak ja bylam gotowa zrezygnowac po przeczytaniu jego relacji.. ostatecznie postanowlismy jednak sprobowac, w koncu nie bylo nic do stracenia bo wycieczka miala byc darmowa. Na dworcu spotkalismy mlodego goscia ktory wytlumaczyl jak dojsc do najblizszego hostelu. Dostalismy maly pokoik z malym lozkiem na ktorym ledwo sie pomiescilismy. Rano Piotrek poszedl sprawdzic w agencji turystycznej jak wyglada sprawa wycieczek do kopalni. Okazalo sie ze na dzis maja juz komplet pasazerow ale mozemy jechac o 13 do miejsca z ktorego odjezdza autobus i liczyc ze moze ktos zrezygnowal. Wsiedlismy w colectivo, czyli cos pomiedzy autobusem a taxi, (wyglad taxowki, ale jezdzi stala trasa jak autobus :) i za 10 min wysiedlismy przy siedzibie Codelco, firmy zarzadzajacej kopalnia. Wpisalismy sie na liste rezerwowa zalujac ze nie przyjechalismy wczesniej bo bylismy ostatni w kolejce.. Ale szczescie nas nie opuscilo, sporo ludzi sie nie pojawilo i w autokarze starczylo miejsca dla wszystkich rezerwowych :) Dostalismy po czerwonym kasku i ruszylismy w trase. Kopalnia Chuquicamata to najwieksza na swiecie odkrywkowa kopalnia miedzi, dzieki niej Chile jest wiodacym dostawca tego surowca. Najpierw dojechalismy do miasteczka Chuquicamata, ktore od 2008 roku jest zupelnie opuszczone, podobno przeprowadzono wszystkich pracownikow kopalni w celach zdrowotnosciowych do Calamy.. Potem zostalismy poproszeni o nalozenie kaskow i zapiecie pasow..wjezdzalismy na teran kopalni. Dojechalismy do tarasu widokowego z ktorego mozna bylo podziwiac ogromny obszar jaki zajmuje kopalnia: 5km na 3 km na 1km gleboka. Kopalnia pracuje 24 godz na dobe i wydobywa ogromne ilosci miedzi. ``Samochodzik`` ktory wozi kruszec z dna kopalni zabiera jednorazowo do 400t. Widok robil wrazenie.. Do tego fakt ze wycieczka jest darmowa a przewodniczka objasniala wszystko w dwoch jezykach bylo naprawde imponujace. Co prawda nic nie zgadzalo sie z opisem w przewodniku, ani godziny wycieczek ani pukt zbiorczy wszystkich zainteresowanych, ale najwazniejsze ze udalo nam sie tam dotrzec :)


Scott our angel

opuszczone miasteczko Chuquicamata

w drodze do kopalni

kopalnia Chuquicamata

opona do tego samochodzika kosztuje 40 tys dolarow

jedna lycha laduje na samochod jednorazowo 100 ton kruszywa

3 komentarze:

  1. Wspaniała jest Wasza podróż, aż się nogi i serce rwą żeby tam być. Kibicuję całym sercem i zazdroszczę jak choroba !:-) Pozdrowienia z zimnego i nieco mglistego Amsterdamu. Michal

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa, widze ze nowe zakladki i mapa jest!! super:)
    czekam z niecierpliwością na nowe posty i zdjecia!
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszymy sie ze jestescie z nami! :) pozdrawiamy Amsterdam i Bydgoszcz! a dolaczyc do nas mozna w kazdej chwili :)

    OdpowiedzUsuń