poniedziałek, 12 września 2011

myśli popowrotne..

tak sobie czasem z przyzwyczajenia odwiedzam mojego bloga i korci mnie, zeby tu jeszcze cos popisac.. zwlaszcza, ze ciagle tu zagladacie :) tak na zakonczenie.. a moze na rozpoczecie.. bo przeciez wlasnie zaczela sie nasza wielka przygoda z Polska :) po kilku latach emigracji i wielu miesiacach w podrozy po swiecie probujemy odnalezc sie w polskiej rzeczywistosci, niby dobrze znanej bo plynacej w naszej krwi, a jednak tak innej od tego czym zylismy przez ostatnich kilka lat.. jestem ciekawa co tez Wielki B przewidzial maslankowym wedrowniczkom.. a wlasciwie nie to jest istotne co nam sie przydarzy, lecz to jak sobie z tym poradzimy.. mysle sobie, ze to co mogloby sie wydawac trudne w podrozy, czyli codzienne wstawanie i jechanie w nieznane, tak naprawde jest duzo latwiejsze niz codzienne wstawanie i podazanie w dobrze znanym kierunku.. to co najtrudniejsze to odnajdywanie piekna w prostych rzeczach dnia codziennego, i nie wazne czy jest  to codziennosc sekretarki czy podroznika.. nam podczas tych miesiecy w podrozy tez czasem bardzo ciezko krzesalo sie iskierki zachwytu.. po pewnym czasie nawet dzungla czy rajskie plaze moga spowszedniec.. bylo zmeczenie i irytacja, byly klotnie i rozterki.. malzensi chleb powszedni :) ale tez nie bylo czasu na fochy, bo trzeba bylo jechac dalej, ciagle zmieniajace sie otoczenie sprawialo, ze szybko zapominalo sie o urazach i skupialo uwage raczej na podziwianiu tego co za oknem.. czuje, ze ten wyjazd wytworzyl kolejna nic porozumienia w naszej maslankowej pajeczynie.. horyzont dostrzegalny tylko przez nas dwoje.. mam nadzieje, ze w trudnych chwilach naszej polskiej wedrowki bedziemy umieli wyciagnac szyje by go dostrzec..
a na razie trzymajcie za nas kciuki bo wielka wyprawa (a raczej przeprawa) Maslanki Polska Expedition 2011 ruszyla! :)